Strzałkowski to był zwyczajny chłopak. Jak większość równieśników

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne Łukasza Jastrząna
Norbert Kowalski

Strzałkowski to był zwyczajny chłopak. Jak większość równieśników

Norbert Kowalski

Z drem Łukaszem Jastrząbem, historykiem i specjalistą od Poznańskiego Czerwca 1956 roku, na temat Romana Strzałkowskiego rozmawia Norbert Kowalski.

Roman Strzałkowski, postać historyczna, a jednocześnie owiana legendami. Zacznijmy od tego, jak to się stało, że chłopak urodzony w Warszawie trafił do Poznania?
Roman Strzałkowski nie urodził się w Warszawie, a w Magdalence pod Warszawą. Udało mi się jako jedynemu dotrzeć do aktu urodzenia Romana Strzałkowskiego, stwierdzającego jednoznacznie jego miejsce urodzenia. Wokół warszawskiego pochodzenia też jest budowana jego legenda. Legenda o tym, że jego rodzice to powstańcy warszawscy, choć do tej historii trzeba podchodzić ostrożnie, bo brak jest jednoznacznych relacji i dokumentów. Matka z synem spędziła ten okres w Siedlcach, a nie w Warszawie, o czym sama wspominała. Poza tym trzeba pamiętać, że to, co rodzina Strzałkowskich robiła przed 1956 rokiem i jakie były ich korzenie, nie ma żadnego wpływu na fakt, że chłopak zginął w młodym wieku. Miał 13 lat. To było jeszcze dziecko i nikt nie zaprzeczy, że jego śmierć to jedno z tragicznych wydarzeń tamtych dni. I tego, że jest symbolem, jakiego potrzebuje każde ważne wydarzenie historyczne. Jednak to, co wokół tego zostało zbudowane... Zna Pan komunikaty IPN w sprawie śledztwa?

Śledztwo jeszcze trwa...
Śledztwo trwa, ale IPN na bieżąco publikuje na ten temat komunikaty. I właśnie IPN napisał, że jego śmierć jest mityczna. Był Pan na ul. Romka Strzałkowskiego?

W miejscu upamiętniającym jego śmierć?
Na ścianie kamienicy znajduje się tablica poświęcona Romanowi Strzałkowskiemu, na której jest napisane „Chłopiec-bohater”. Nasuwa się pytanie jakiego bohaterskiego czynu dokonał? Tego nie ustalono. Nie był też pierwszą ofiarą Czerwca '56. Jako pierwszy zginął Sylwester Boroń. Roman Strzałkowski był najmłodszą ofiarą, ale w tamtych dniach zginęło 18 dzieci i młodzieży do lat 18. Dla przykładu: Henryk Błażejak miał 15 lat, został postrzelony w brzuch, umierał świadomie przez kilka dni. Leon Klój, również 15-latek, został rozjechany przez czołg. Andrzej Gliński, kolejny 15-latek. Ojciec wychowywał go samotnie i wysłał chłopca z rana po chleb. Zginął od przypadkowego postrzału w głowę tuż przed swoim domem. Ireneusz Sikora był jedynym żywicielem swojej rodziny – matki i dwóch braci. Około godziny 11.00 niósł dokumenty, po drodze wstąpił do domu przy ul. Jeżyckiej, gdzie szykowano przyjęcie z okazji jego imienin, obchodzonych właśnie 28 czerwca. Wyszedł z domu.... Miał przestrzał czaszkowo-mózgowy. Kolejny przykład to Zbigniew Janczewski, który dopiero co zdał maturę. Z tej okazji poszedł po bilety do kina dla siebie i siostry. Nie wrócił. Mieszkał na Winogradach, poszedł po bilety do kina „Bałtyk”. Został wręcz rozcięty serią z karabinu czołgowego.

Jakim chłopcem był Roman Strzałkowski?
Historia życia Romana Strzałkowskiego jest tak przedstawiona, jakby jego droga życiowa wiodła celowo w kierunku Poznańskiego Czerwca, a przecież to był zwyczajny chłopak. Taki jak większość jego rówieśników. Skoro zaczęło się coś dziać na mieście, to pewnie poszedł tam z ciekawości. Jego matka powiedziała w jednym z wywiadów: „po co ja go posłałam po zakupy?”. Niech Pan się cofnie do okresu, kiedy miał Pan 13 lat. Pewnie chciał Pan być wszędzie tam, gdzie coś się działo. Mój ojciec miał wtedy 9 lat i pobiegł oglądać czołgi stojące pod ZNTK. Wielu młodych chłopców znalazło się wówczas na ulicy z ciekawości. Czytałem protokoły z Rad Pedagogicznych, dotyczące Romana Strzałkowskiego (kopie tych protokołów są w Archiwum Państwowym w Poznaniu), z których wynika, że to był normalny chłopak, jak na tamte czasy. To kogoś zaczepił, to pociągnął czasem jakąś dziewczynę za warkocz. Zwyczajny chłopak, nie zły - po prostu żywy... Stał się jednak legendą, mitem, utrwalonym w świadomości poznaniaków i nie tylko poznaniaków. Mówi się o tym, że ludzie widzieli Strzałkowskiego z chorągwią. Tymczasem najprawdopodobniej to nie on ją podniósł pod gmachem UB. Nie wiadomo, czy w ogóle takie zdarzenie miało miejsce, a jeśli tak - to raczej nie z udziałem Strzałkowskiego. Relacje na ten temat są sprzeczne i wzajemnie się wykluczające.

Roman Strzałkowski zginął na terenie dyspozytorni Urzędu Bezpieczeństwa?
W garażach UB. Tam został śmiertelnie ranny. Moim zdaniem jednak to był rykoszet, który trafił go od dołu. Przyjęto wersję, że stojąc na schodach podniósł ręce w celu poddania się i ktoś stojący niżej z zimną krwią go zastrzelił. Jednak nawet sam pion śledczy IPN uważa, że nie wiadomo, jak doszło do jego śmierci. Osobiście jestem przekonany, że to nie było celowe zabójstwo. Jeśli już chłopak zawieruszył się w tych garażach, to raczej nikt nie strzelałby do dziecka, tylko kazałby mu uciekać z tego miejsca. Nie ma motywu i powodów do popełnienia takiej zbrodni. Rodzice wysnuli tezę, że chłopiec podniósł sztandar i za to go zamordowali. Przeanalizowałem wszystkie relacje na temat Strzałkowskiego i są one mocno niespójne - raz, że niósł flagę, a innym razem, że nie. Jedne informacje głoszą, że został postrzelony na ul. Mylnej, inne, że na rogu ulic Kochanowskiego i Dąbrowskiego. Zeznania osób, często tych samych, dotyczące Strzałkowskiego, publikowane w odstępach czasowych, wzajemnie się wykluczają i stąd powstaje chaos informacyjny.

Większość ofiar Czerwca '56 to byli przypadkowi ludzie?
Jak najbardziej. Tych, którzy padli z bronią w ręku, można policzyć na palcach jednej ręki. I to też potwierdza IPN. Większość ofiar została zabita w wyniku bezładnej strzelaniny na terenie miasta.

Wracając jednak do tematu Romana Strzałkowskiego i początku naszej rozmowy, jak to się stało, że chłopak z Magdalenki pojawił się w Poznaniu?
Urodził się w Magdalence. Jego ojciec był żołnierzem Armii Krajowej. Co do udziału jego matki w konspiracji, nie ma na to konkretnych materiałów. Później przenieśli się do Poznania i mieszkali przy ul. Kościuszki. W środowisku lokalnym byli uznawani za inteligencję warszawską. Byli zamknięci w sobie i nie utrzymywali bliższych relacji z sąsiadami. A chłopak, jak to chłopak... Po prostu wyszedł na ulicę i niestety zginął.

Co pewnego można powiedzieć na temat śmierci Strzałkowskiego?
Na pewno zginął na terenie garaży przy ul. Kochanowskiego. Na pewno przez pewien czas przemieszczał się w zabudowaniach w rejonie gmachu UB - garaże, warsztaty, prywatne mieszkania. Najprawdopodobniej dostał przypadkowy postrzał, co jednak nie umniejsza wagi jego śmierci. Jest symbolem, a to czy został zabity celowo, czy nie w żaden sposób nie zmienia faktu, że zginął w czasie czerwcowych wydarzeń. Jednak wokół jego śmierci budowany jest mit.

Co się stało z Romanem Strzałkowskim po tym, jak został postrzelony?
Ciało znalazła pielęgniarka Aleksandra Kozłowska. Wezwano pomoc ze szpitala im. Raszei. Chłopiec siedział na krzesełku, był martwy... Lekarze rozpoznali ranę postrzałową klatki piersiowej, godzina zgonu - 16.00. Był dziesiątą ofiarą Czerwca ’56, którą zewidencjowano w tym szpitalu.

Wiadomo, kto oddał strzał do Romana Strzałkowskiego?
Nie wiadomo, tak jak nie wiadomo, od czyich strzałów padła większość ofiar. Nawet prokurator IPN, który ma narzędzia prawne, nie jest w stanie tego ustalić. I najprawdopodobniej mu się to nie uda. Wie Pan, że nikt nie wspomina o tym, iż matka Strzałkowskiego najpierw wyprała koszulę i gdy wieszała mokrą odzież, zauważyła dziury w ubraniu? Dopiero potem oddała je do ekspertyzy sądowej.

Rodzice Romana Strzałkowskiego mieli nieprzyjemności po śmierci syna.
Utworzona raz legenda żyje swoim życiem. Matkę Strzałkowskiego miano porwać, a ojca ostrzelać, gdy modlił się przy grobie syna. W materiałach prof. Jana Sandorskiego, złożonych w poznańskim Oddziale Archiwum Polskiej Akademii Nauk, są dokumenty zaprzeczające tym tezom. Trzeba je niestety tylko dokładnie przeczytać. Przesłuchano np. świadków, których wskazał ojciec Strzałkowskiego i oni zaprzeczyli, ale rozszedł się przekaz o próbie porwania czy strzelaniu. Wie Pan, że z legendą zmierzyli się twórcy teatralni?

Nie słyszałem o tym.
Mam na myśli spektakl „Gorączka czerwcowej nocy” w reżyserii Remigiusza Brzyka. Autorem dramaturgii jest Tomasz Śpiewak. Premiera miała miejsce 16 listopada 2013 r. w Teatrze Nowym w Poznaniu. Spektakl przeszedł w Poznaniu raczej bez echa, a szkoda... W rolę Anny Strzałkowskiej wcieliła się mistrzowsko Daniela Popławska, a jej słowa, padające co jakiś czas ze sceny - „bez mojego syna, czerwca nie ma” - robiły ogromne wrażenie... Jedna z postaci grająca w spektaklu zarzuca matce Strzałkowskiego: „Nas pani z pamięci okradła. Wychodziła se pani tę pamięć. O tym pani Romku. Co w patriotycznej tradycji wychowany. Z drzewcem w ręce padł. A nie było tak". Gdy wyszedłem z teatru, to pomyślałem sobie, że twórcy przedstawienia są bardzo odważni....


Czytaj także:
Wszystko o konkursie Poznań56"
Wszystko o Poznańskim Czerwcu
Konkurs Poznań56" - tam możesz szukać inspiracji!
Nasza kapituła
Jak kręcić filmy?

Norbert Kowalski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.